Gałąź Franciszka- syn Kacpra Antoni(F44) Antoni 44 – czwarte dziecko Kacpra i Michaliny, urodził się w 1898r w Radomicach koło Lipna (obecnie w miejscowości tej mieszka Mirosław Krzemiński(4251). |
---|
![]() |
Gdy wybuchła II Wojna Światowa najmłodszy Eugeniusz miał 12 lat, Edmund 10, Bogusław 9, Jan 6, Bolesław 3, Wiesława 1 rok, Henio urodził się w styczniu 1940r. Ojciec nie podpisał volkslisty a za to była kara. Na Gestapo musiał przejść przez szpaler niemieckich żołnierzy uzbrojonych w „bykowce”, od każdego dostał po razie. Przeczuwając tą karę ubrał się grubo a podwójna skórzana kurtka jeszcze amortyzowała razy. Miejscowość gdzie zamieszkiwała rodzina Antoniego należała do Rzeszy, tereny te były przeznaczone dla osadników z Niemiec. Zamieszkał tu Niemiec Szojer. W lutym 1940 rodzina zmuszona była opuścić gospodarstwo, pozostawiając całe mienie. Mieli być wywiezieni do obozu. Ostrzegł ich litościwy Niemiec i uciekli w nocy. Schronili się w starej chacie. Przydzielono ich do niemieckiej rodziny Nojman 2km dalej w m Grzegorz. Antoni był parobkiem w tym gospodarstwie a także „złotą rączką”. Potrafił wszystko zrobić. Dla niemieckich sąsiadów przygotowywał przyjęcia, bił świnie, wyrabiał wędliny. Eugeniusz też pracował u Niemców. Dzieci polskie wychowywały się razem z niemieckimi, chodziły do niemieckiej szkoły. Gospodarza Niemca powołano do wojska a po wojnie obywatele niemieccy dostali nakaz wyjazdu do Rzeszy. Niemka nakazała mamie Józefie, dobrze pilnować gospodarstwa, bo spodziewała się tu wrócić. Eugeniusza zmuszono, by wywiózł Niemców za front. W okolicach Bytowa i Miastka rosyjskie samoloty bombardowały kolumny uciekinierów. To było piekło, Gienkowi jednak udało się uciec. Patrole żołnierzy SS były wszędzie, nie było łatwo uniknąć kontroli. Kto nie dał się wylegitymować, rozstrzeliwano na miejscu. Wracał do domu pociągiem z kolegą warszawiakiem, złapali go a ponieważ pochodził z Pomorza wcielono do Wermachtu. Znalazł się, więc po stronie niemieckiej. W czasie nalotu został ranny w nogę i to pomogło mu pozbyć się niemieckiego munduru. Wrócił chory w 1945r i długo się musiał leczyć. Ukończył szkołę średnią a w 1953r.Wydział Rolnictwa na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Ożenił się z Justyną Kalinowską. Dostał nakaz pracy na Pomorzu w okolicy Świdwina. Był zasłużonym działaczem GS w Złotowie, zajmował różne stanowiska partyjne aż do Sekretarza Powiatowego. Brat Henryk zawdzięcza mu pomoc w zdobyciu pracy i mieszkanie. Wychował 3 synów i córkę. Zmarł 15.07. 2005r. Antoni przeżył 66 lat, zmarł w 1964r w Liznowie. Pochowano Go na cm w Grzegorzu k.Chełmży. Wdowa Józefa gospodarzyła z chłopcami jeszcze 8 lat. Pochowano ją przy mężu. Henryk po podstawówce w Zelgnie ukończył szkołę średnią w Grudziądzu. Pracował w Toruniu i został powołany do wojska. Skorzystał z możliwości odpracowania wojska w kopalni. Fedrował 3 i pół roku w kopalni „Knurów” i „Dymitrow”. Wyjechał szukać swojej szansy na Opolszczyznę. Edmund wojsko odsłużył w KBW w Katowicach ( w orkiestrze!). Na akcji zbrojnej był tylko raz. Bolesław po odbyciu zasadniczej służby wojskowej wyjechał z Henrykiem na Śląsk Jan pozostał na ojcowiźnie. Ma 2-ch synów i 3 córki. Założone przez nich rodziny mieszkają w pobliżu. Często odwiedzają ich bliscy dużej rodziny dziadka Antoniego. Wiesława mieszka w Grudziądzu. Chętnie wspomina dawne czasy w rodzinnym Liznowie |
![]() |
Jerzy był najmłodszym dzieckiem Antoniego. Mając piętnaście lat, po ukończeniu szkoły podstawowej wstąpił do Orkiestry Wojskowej przy Oficerskiej Szkole Artylerii w Toruniu. Grał tam, aż do emerytury. Miał syna i dwie wnusie. Wszyscy Go miło wspominają. Zmarł w 2003r pochowany na cm. wojskowym w Toruniu. Cała rodzina była muzykalna. |
![]() |
Ojciec Antoni w młodości grał na skrzypcach. W genach przekazał chłopcom upodobania do muzyki. W czasie wojny swoje racje żywnościowe wymienił z przypadkowo spotkanym człowiekiem na trąbkę i stał się jej szczęśliwym właścicielem. Muzyka trafiła pod strzechę. Edmund założył orkiestrę, a instrumenty zasponsorowała „Samopomoc Chłopska” z Torunia. Grywali na zabawach, ślubach, uroczystościach pierwszomajowych, a także na uroczystościach kościelnych. W 1956r widziała ich także Warszawa podczas Centralnych Dożynek! Żegnali na pogrzebach tak samo księży, biskupów jak i działaczy partyjnych. Była to niezła frajda. Kapelmistrz Edmund Galczak został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi. Później dwóch braci grało w orkiestrach wojskowych Edmund w Katowicach i Jerzy w Toruniu. Op. |